Trening kl. *Paradise

Wracalam wlasnie z naszym Kosmicznym ziemniakiem do stajni, gdzie czekala juz na mnie gotowa Parcia. Szybko wiec sie wymienilam z luzaczka i podreptalam z moja kara ulubienica na hale. Dociagnelam popreg, przystawilam sobie krzeselko i wskoczylam na jej grzbiet.
 No, skoczki pojechaly na konsultacje do Niemcolandii na ponad tydzien WRESZCIE Z ADI MAMY CALA KRYTA DLA SIEBIE BEZ ZADNYCH UPIERDLIWYCH DRAGOW I STOJAKI. Party hard! 
 Adi wlasnie jezdzila na jednym z naszych dzamperow, bo nie wszystkie pojechaly sie szkolic, a przeciez ktos musi jezdzic. Biedna Adi, wziela sobie skokowke.
- ALE JAK W TYM SIE GLEBOKO SIEDZI?! - krzyknela zrozpaczona i rzucila mi przerazone spojrzenie. No coz, Born to Rage szla sobie swoim klusikiem i biedactwo musialo udawac pingwina.
 Zatrzymalam sie, podciagnelam popreg a Parcia ziewnela sobie leniwie. Poklepalam ja, zrzucilam derke na bande i ruszylysmy dalej leniwym stepem. 
 Po chwili rozstepowania zaczelam jakies zgiecia, wygiecia, duze wolty, male wolty i jakies tam ustepowania. Byla luzna, przyjemna w pysku (jak na nia to bardzo), ale zdecydowanie dzisiaj miala dzien w ktorym nie chcialo jej sie kompletnie nic (jaki pan taki kram, prawda?). Podjechalam wiec pod wjazd na hale i poniewaz jestem czlowiek guma siegnelam sobie po bacika (spadajac prawie przy tym, ale szczegol). Pierwszy raz na Parcie trzeba bylo brac bata, istne szalenstwo.
 No nic, gdy juz sie troche powyginalysmy na wszystkie strony swiata zaklusowalam. Szla rozluzniona i dobrze pracowala grzbietem. Troche po duzych kolach, potem duzych woltach, zmienilam kierunek i to samo na druga reke. Na prawo na woltach troche nie wyginala sie cialem, tylko glowa, musialam popracowac troche wiecej zewnetrzna lydka. Gdy juz bylam w miare zadowolona porobilam pare osemek po dosc malych woltach wyginajac ja jak najwiecej sie dalo. Nie zapierala sie i plynnie przechodzila z ustawienia na ustawienie. Nastepnie krecilam wolty 10m i od lini srodkowej robilam ustepowanie do sciany, potem zmiana kierunku po pol wolcie i na druga reke. Ustepowania byly troche oporne, zdecydowanie za malo szla do przodu, troche za bardzo w bok, wiec klepnelam ja bacikiem po dupci, co ja troche podkurzylo i znienacka zamachnela sie przodem, kopnela troche zadem, czego sie nie spodziewalam, ale szybko sie ogarnelam i przywolalam mine "nic sie nie stalo, to tak mialo byc". No, ale panienka sie przynajmniej po tym incydencie rozbudzila i nie musialam jej juz tak pchac. Nastepne ustepowania juz bardziej pilnowalam ruchu do przodu i byla zadowolona. Stwierdzilam, ze zeby ja jeszcze bardziej rozbudzic zagalopowalam. Nadal w niskim ustawieniu, mocno zaokraglona. Szla rozluzniona i do przodu i lekka na reku. Zrobilam dwa kolka zywym galopem, potem dodawalam i skracalam, dodawalam i skracalam. Byla uwazna na moje pomoce i natychmiastowo na nie reagowala. Poklepalam ja i wjechalam na wolte, potem po przekatnej, kontrgalop do krotkiej sciany i przejscia do stepa i zagalopowanie na druga noge. Byla troszke bardziej zaparta na wewnetrznej wodzy na prawa reke, ale dala sie dosc szybko rozmiekczyc. Poklepalam ja za to i znow porobilam przejscia dodanie-skrocenie. Raz sie troche zaparla na zewnetrznej wodzy, ale ogolem bylo dobrze, na wolcie tez nie mialam zadnych zastrzezen. Podnioslam ja troche na przodzie, skracajac wodze. Stwierdzilam, ze jak juz galopuje to porobimy troche roboty w galopie. Zaczelam od ustepowan z wolty do sciany w galopie. Dobra rownowaga, byla wyprostowana. Nastepnei troche trawersow po dlugich scianach ze zmiana tempa, potem trawersy po wolcie. Zadowolona odpuscilam jej na chwile wodze zeby wyciagnela szyje a nastepnie z powrotem pozbieralam. Wjechalam na linie srodkowa i porobilam zgi-zgagi w galopie. Raz dwa trzy cztery piec, zmiana. Zanim jednak wykonalam zmiane, upewanialam sie, ze kobyla byla prosta. Zdecydowanie dobre ciagi, pokrywajace duzo terenu, dobrze wygieta, dobrze w bok i do przodu. Poklepalam ja zadowolona i zmienilam kierunek. Dalam jej raz jeszcze chwile zeby sobie odsapnela na dluzej wodzy. Przeszlam znowu do trawersow po dlugich scianach. Musialam bardziej pilnowac wewnetrzna lydka zgiecia a ciezar ciala bardziej przesunac na zewnatrz, ale nie bylo zle. Przeszlam wiec do stepa, zeby sobie troche odpoczela. Po kolejnej chwili luzu zrobilam zagalopowanie ze stepa po prostej i wjechalam na wolte mocno zebranym galopem. Z kazada foule zbieralam ja coraz bardziej, az doszlam do momentu w ktorym prawie galopowala w miejscu, nastepnie zaczelam zmniejszac kolko i zrobilam piruet. Wyjechalam na linie srodkowa, poklepalam i zmienilam noge. Wolta na druga reke i to samo. Troche bardziej sie opierala, ale odpuscila. Dobrze usiadla na zadzie i aktywnie pracowala tylami. Poklepalam ja i znow przeszlam do stepa. Wyciagnela z zadowoleniem szyje i rozgladajac sie dookola. 
 Zagalopowalam ze stepa i wjechalam na przekatna przygotowywujac ja do zmian. Pozbieralam, usiadlam mocniej w siodle i wyprostowalam ja. Paradise wiedziala co sie swieci, wiec sie cala zagotowala, czujac jej niecierpliwosc wjechalam wiec na wolte i jezdzilam dotas az odpusci. I kolejne podejscie. Tym razem sie nie spiela i byla skupiona na tym, czego ja od niej chce i wymagam. Zrobilam zmiany co 5. Byly dobre, obszerne, pod gorke a kobyla prosta. Dojechalam do drugiego konca ujezdzalni i znow juz sie cala napalila na zmiany a ja znow wjechalam na wolte i krecilysmy sie w kolko dopoki nie opduscila. Teraz porobilysmy zmiany co 3. Raz jej nie dopilnowalam i zad zostal w lesie wiec stwierdzilam, ze poprawie. Tym razem dla zmylki wykonalam zmiany na dlugiej scianie. Teraz bez bledu, ale zarzucalo jej troche zad, co szlyszalam po tym jak udezala kopytami w bande. Mimo wszystko bylam zadowolona i dalam jej chwile pogalopowac na dlugiej szyi. Potem przeszlam do stepa i znowu oby dwie sobie chwilke odsapnelysmy.
 Po tej chwili wytchnienia, znowoz sie pozbieralysmy i zaklusowalysmy. Paradise byla juz kompletnie rozbudzona i rozgrzana po galopie i szla do przodu. Nie byla ani za lekka ani za ciekza na reku, taka jaka lubie, fajnie oparta z mocno podstawionym zadem szla energicznie i rowno do przodu. Zaczelam od cwiczenia renwers-trawers. Do polowy dlugiej sciany jechalam renwersem, wolta i trawers. Zmiana plynnie nam wyszla, dobre zgiecie, dobra praca zadu, rytm tez udalo nam sie zachowac. Zmienilam kierunek i to samo cwiczenie na druga reke. Nastepnie wjechalam na linie srodkowa i do polowy renwers w prawo a od drugiej w lewo. Plynna zmiana, poklepalam ja i zebralam jeszcze bardziej, zmuszajac ja do jeszcze wiekszego podstawienia zadu i skrocenia sylwetki. Poniewaz strasznie lubie takie przejscia ze zmianami tempa pobawilysmy sie troche w te przejscia w pasaze. Blyskawicznie sie skracala nawet z dodan wtedy kiedy chce. Dodania tez byly niczego sobie, swietnie pchala sie zadem, moze momentami byla troche poza pionem, ale biorac pod uage reakcje stepujacej na Born to Rage Adi, chyba byl szal. Skrocilam ja szybciutko do pasazu. Szla niczym pileczka kalczukowa a wrazenie bylo niesamowite. Odpuscilam ja w polowie krotkiej sciany do klusa roboczego i wjechalam na wolte odpuszczajac wodze i wyginajac ja do srodka, rozciagajac wszystkie miesnie. Potem znow pozbieralam i zrobilysmy wyciagniety po przekatnej. Byla dobrze oparta na reku, roznluzniona, efektowna przodem i efektywna tylem, okragly grzbiet, cud miod i malina. Na koniec znow ja skrocilam do pasazu. Przejscie bardzo plynne. Nastepnie znow klus roboczy i stwierdzilam ze porobimy troche ciagaow i dam babie swiety spokoj. Przygotowalam ja dobrze w narozniku i zaczelysmy ciag w lewo, pilnujac zeby zad nie wyprzedzil przodu zaczelysmy krok w bok. Dobre zgiecie, dobre krzyzowanie nog, ciag bardzo obszerny a zmiana w ciag w prawo bardzo plynna. Moze w prawo powinna byc bardziej zgieta w zebrach, ale mimo wszystko byl to bardzo dobry ciag, zdecydowanie jej mocna strona. Wyklepalam ja, przeszlam w klus anglezowany i wypuscilam wodze. Paradise wyciagnela sie swoja dluga labedzia szyja i jeszcze chwile ja porozciagalam w klusie na woltach i po osemkach. Gdy juz stwierdzilam,z e starczy, przeszlam do stepa i wyklepalam ja po kazdej czesci ciala do ktorej akurat siegalam. Wystepowalysmy sie ona z zadowolona mina a ja z gigantycznym bananem na twarzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz